Jesteś tu
Strona domowa > Polecamy > Wakacje, dziecko i stres

Wakacje, dziecko i stres

Wakacje mogą stresować?! Tłukło mi się po głowie to pytanie, kiedy na jakichś warsztatach na studiach omawialiśmy skalę stresu wg Thomasa Holmesa i Richarda Rahe. Kiedyś było to dla mnie zupełnie nie do ogarnięcia. Czysta abstrakcja. W końcu wakacje to luz blues i konserwy z ogniska. Więc totalne lenistwo z domieszką poszukiwacza mocnych wrażeń.


I owszem, wakacje to istna bajka do momentu, kiedy jesteś dwudziestoparolatką i jedyne co ze sobą zabierasz, to majtki na zmianę, mapę, kosmetyczkę i ostatecznie jakiegoś faceta. Później przestaje być już tak kolorowo. Satysfakcja z wyjazdu potrafi spadać wprost proporcjonalnie do ilości osób, które ze sobą zabierasz. Nadmienię, że nie, w żadnym wypadku nie jestem pesymistką, odludkiem, ani jęczytyłkiem. Wręcz przeciwnie. Jednakże niniejszy wywód jest efektem obserwacji własnych i terenowych, które poczyniłam na przestrzeni ostatnich lat.

Podróżowanie z dzieckiem
www.klm.com

Zwykle im większa paczka, z którą wybierasz się na wypoczynek, tym więcej komplikacji. Bo a to komuś nie pasuje kwatera, albo plan dnia. Innemu nie leży jedzenie, sąsiedzi i łazienka, gdzie na prysznic trzeba czekać godzinę w kolejce. Jeszcze kogoś wkurza lokalizacja, brak czajnika, albo zbyt skąpy pakiet kanałów. W dużej paczce najtrudniejsze jest pogodzenie zachcianek i oczekiwań wszystkich, zachowując przy tym spokój. Dlatego złota myśl wakacyjnego szczęśliwca leci jakoś tak: im mniej, tym lepiej. Dotyczy to i ludzi i bagażu 🙂

Na wakacje dobra jest zmiana klimatu i otoczenia. Dla nas odpadają więc wszelkie punkty podobne do Pekinu (lata spędzone w centrum Warszawy robią swoje). Co to za odpoczynek, gdzie trzeba uważać, by ludziska Cię nie zadeptali? Albo nie zaglądali w talerz przy porannym śniadaniu?! Nie chcę mieć wrażenia, że na każdym kroku spotykam jazgotliwe laski z przedziału Adasia Miauczyńskiego. Powiem wprost: na urlopie moja bańka wyjątkowo się rozrasta i bardzo nie lubi, gdy ktoś bezczelnie narusza jej terytorium. Dlatego preferuję zadupia.

CZYTAJ TAKŻE:   Teoria chaosu, czyli jak to jest w domu z dzieckiem

Nie reflektuję też objazdówek. To ciągłe pakowanie i tachanie walizek z zegarkiem w ręku. Nogi spuchnięte od wielogodzinnej jazdy autokarem. Przypominanie panu, który siedzi przed Tobą, że gdy rozłoży fotel, to kolanami jesteś w stanie policzyć mu kręgi, gdyby nie to, że ścierpły Ci już godzinę temu. I albo pot cieknący po tyłku (bo oszczędzają na klimatyzacji), albo lodówka i ból zatok gwarantowany już po pierwszym dniu. A dodaj do tego myśl, że jedziesz z dzieckiem…

Właśnie. Gdy zakładasz rodzinę i razem z nią chcesz wyruszyć na wakacje, to już jest wyższa szkoła jazdy. Bo wypad trzeba profilować pod najmłodszych. Więc w grę zazwyczaj wchodzi kompromis. Oczekiwania Twoje i faceta, podzielone przez potrzeby dziecka. Z czego trzeba jeszcze wyciągnąć pierwiastek z zasobności portfela.

Ponieważ dzieciakom zabierasz wszystkie ciuchy, musisz przemyśleć, jak podejść do pakowania swoich. Może dwie pary majtek i sukienka wystarczą? I jeszcze zabawki. Jak wybrać, spośród całego stosu ulubionych, te najulubieńsze (i spakować je niepostrzeżenie)? Jeszcze logistyka. Głowisz się, gdzie upchnąć zabawki, skoro pół samochodu zajmuje już sprzęt wędkarski Ślubnego?

Marzy Ci się plaża? To nic. I tak nie będziesz leżeć plackiem. Chcesz odpocząć od kuchni? Pamiętaj, że gdy młodym chce się jeść, to jest jak z pisklakami w gnieździe. Nie ma zlituj. Cenisz sobie ciszę i spokój? Weź pod uwagę fakt, że Twa latorośl musi mieć gdzie rozładować baterie. W przeciwnym razie Twoje rozładują się szybciej.

Właściwie możesz zainwestować w pomoc i zabrać na wakacje rodziców. Tylko to zwykle dodatkowo komplikuje sprawę. O dwie głowy, czyli dwie nieskończone kombinacje w preferencjach więcej. Trzeba więc dobrze przemyśleć, czy gra jest warta świeczki.

Chyba jednak coś jest na rzeczy z tym stresem w wakacje. Jak myślisz?

zdjęcie główne źródło: yummymummyclub.ca

Dodaj komentarz

Top